sobota, 15 września 2012
ROZDZIAŁ XVIII.
Poczułam ogarniające mnie zmęczenie. Podziękowałam mamie za kolację, wspólnie spędzony czas, życzyłam jej dobrej nocy i udałam się do swojego pokoju.
-Uhh, straszny zrobił się tu bałagan w ciągu tych dwóch dni. - mruknęłam pod nosem sama do siebie spoglądając na walające się po ziemi ubrania, zgniecione kartki papieru, a nawet kosmetyki.Niechętnie zabrałam się za sprzątanie pokoju.Pół godziny później pokój już był czysty. Ledwo idąc, a właściwie powłócząc nogami po panelach już po chwili pod stopami czułam zimną posdadzkę łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręcając gorącą i zimną wodę na przemian, próbowałam się zrelaksować co szczerze mówiąc przychodziło mi z trudem. Myślałam o tacie. Kładąc się do łóżka przez głowę przechodziły mi różne myśli, czułam jak pożera mnie przeszłośc, robiła to bezlitośnie i przychodziła z nikąd. W końcu przyszedł błogi sen.
Obudziłam się około jedenastej, Niki merdała ogonem zadowolona, że w końcu ktoś wstał.
- No tak, pewnie chcesz na dwór, mała. - powiedziałam. Ubrałam się w dresy, zarzuciłam na siebie bluzę Adasia. Wdychałam jej zapach, a na samą myśl o nim uśmiechnęłam się szeroko. Zeszłam na dół wołając psa. Dom wyglądał na pusty, rozejrzałam się dokładnie. Mamy nie było, próbowałam się do niej dodzwonić, lecz na marne,nie odbierała. Wybrałam się na długi spacer z psem. Idąc leśną ścieżką w uszach miałam słuchawki, a w nich stare, dobre kawałki. Spoglądałam co chwilę na psa, czy się gdzieś nie oddala i podśpiewywałam pod nosem bardzo stary, ukochany kawałek. Zastanawiałam się co zmienić w swoim życiu. Zmiany przychodzą z czasem,niezależnie od tego,czy ich chcemy,czy nie. Wróciłam do domu i wstawiłam wodę na herbatę.Usłyszałam jak klucz w drzwiach się przekręca i odruchowo na nie spojrzałam. Weszła mama z zakupami i uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Dzwoniłam do Ciebie. - powiedziałam.
- Wiem,ale nie mogłam odebrać,byłam zajęta. To dla Ciebie,wszystkiego najlepszego. - wyjaśniła i wręczyła mi małe pudełeczko z dużą, czerwoną kokardą.
Trochę zmieszana spojrzałam na kalendarz,widząc zaznaczoną czerwonym kółkiem datę moich urodzin. Urodzin,które były dzisiaj.
-Dziękuję. - przytuliłam się do niej z uśmiechem na ustach.
Wzięłam prezent,gorącą herbatę i poszłam do swojego pokoju.
Postanowiłam zajrzeć do tajemniczego pudełeczka dopiero,kiedy położę się spać. Leżałam w łóżku popijając herbatę i oglądając jakiś nudny serial,kiedy rozległo się cichutkie pukanie do drzwi.
-Proooooszę. -powiedziałam i ujrzałam jak drzwi pokoju powoli się otworzły, moje serce biło jak oszalałe,puls przyśpieszył,a fala motylków zajęła każde możliwe miejsce w moim brzuchu. Przede mną stał mój najpiękniejszy prezent od losu.
- Witam najpiekniejszą kobietę na świecie. - powiedział Adaś wychylając się z wielkiego bukietu czerwonych róż i uśmiechając się do mnie jednym z najpiękniejszysz uśmiechów,jakie w życiu widziałam.
- Cześć,głuptasie. - odpowiedziałam śmiejąc się na głos i przyjumjąc od Niego bukiet. Odłożyłam go na szafkę i przytuliłam Go mocno.
-Dziękuję. -wyszeptałam.
-Czekaj,to nie wszystko. -odpowiedział.-Zamknij oczy i odwróć się do mnie tyłem.
Poczułam jak zapina na mojej szyi coś chłodnego. Otworzyłam oczy i spojrzałam jak się okazało na piękny wisiorek z wygrawerowanymi słowami,w których tkwi magia,od kiedy pierwszy raz padły z Jego ust. Moje oczy się zaszkliły,spojrzałam na Niego.
-Podoba Ci się?- spytał niepewnie Skarb.
-Bardzo. - odpowiedziałam i pocałowałam Go czule.
Resztę wieczoru spędziliśmy razem,wygłupiając się i drocząc ze sobą. Czułam,że muszę spędzić każdą chwilę z Nim,jakby miała być ostatnią. Kiedy już poszedł,a ja zostałam sama, poszłam do łazienki,wykonując takie same czynności jak rano i wieczorem każdego dnia. Usiadłam na łóżku kładąc przed sobą małe pudełeczko,które podarowała mi mama. Spała smacznie w swoim pokoju,czerpiąc siły na lepsze jutro. Odetchnęłam, rozwiązałam powoli kokardę i otworzyłam je. Patrzyłam na jego zawartość i czytałam je już po raz kolejny.Wiedziałam już co muszę zrobić.
Podeszłam do szafy i spakowałam do torby swoje rzeczy, wyciągnęłam oszczędności,które zbierałam parę lat,napisałam mamie na kartce parę słów i położyłam na swoim łóżku. Wyszłam z domu cicho zamykając za sobą drzwi. Wiedziałam już co muszę zrobić,wiedziałam,że to ten czas,aby dokonać zmian w swoim życiu.
Odetchnęłam głęboko i zaczęłam iść przed siebie robiąc krok,który miał odmienić moje życie.
niedziela, 10 czerwca 2012
ROZDZIAŁ VII.
Sekundy dłużyły się w nieskończoność. Poczułam jak przeszedł mnie dreszcz. Nerwowo ściskałam coraz mocniej dłoń Adama. Daniel był coraz bliżej, a ja coraz bardziej zagubiona stałam jak wryta. Na jego twarzy można było dostrzec zdziwienie. Stanął i patrzył z niedowierzaniem. Już chciał się wycofać, kiedy w ciągu jednej krótkiej chwili puściłam rękę Adama, podbiegłam do Daniela i mocno go przytuliłam. Nie panowałam nad własnymi emocjami i tym co robię... Wzrok miałam spuszczony w dół, bojąc się spojrzeć mu w oczy. Drżałam, ręce mu się trzęsły. Już sama nie byłam pewna, czy to z nadmiaru emocji, czy z zimna.
- Kamila, to na prawdę Ty?
Wsłuchiwałam się w ledwo słyszalne słowa z ust brata. Odsunęłam się od niego i skinęłam głową na znak, że tak. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Wiedziałam, że Adam stoi parę metrów dalej, jednak w tej chwili tworzył tylko zamazane tło. W końcu uniosłam nieco głowę i spojrzałam odważnie na Daniela. Byłam w szoku! Wyglądał zupełnie jak tata. Te oczy, rysy twarzy, kości policzkowe....Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Odsunęłam się nieco.Zacisnęłam mocno zęby i obiecywałam sobie, że tego nie zrobię. Poczułam jak Adaś objął mnie opiekuńczo ramieniem, nie wiedząc nawet ile otuchy mi tym daje.
- Dobrze się czujesz? - spytał mnie brat.
- Tak, wszystko w porządku, jestem po prostu tylko zmęczona i zszokowana tym, jak Ty i tata jesteście do siebie uderzająco podobni. - odpowiedziałam niepewnie.
- Wiem, że miałem przyjść sam, ale uparła się, że chcę Cię zobaczyć i poznać...- zaczął Adam.
- Nic się nie stało, ja sam byłem zdziwiony, że zobaczyłem Was razem. - odpowiedział Daniel.
Rozmawialiśmy tak jeszcze z godzinę chodząc po chodnikach Grudziądza, biorąc powietrze głęboko w płuca, wyjaśniając sobie doszczędnie wszystkie sprawy. Czas płynął wolno, miałam wrażenie, że się zatrzymał.To wszystko wydawało się być nagłym oderwaniem od codzienności. Czymś niespodziewanym mającym, swoje wady jak i zalety...
Wracaliśmy z Adamem w ciszy. Obejrzeliśmy się tylko za Danielem. Trzymaliśmy się za ręce milcząc. Każde z Nas było zagłębione we własnych myślach, inaczej spoglądało na dzisiejszy dzień. Adaś gwałtownie pociągnął mnie za rękę.
- Kamila, gdzie Ty idziesz? - spytał zaskoczony.
- Co, co się dzieje? Już jesteśmy w domu? - rozejrzałam się dookoła i wybuchnęłam głośnym śmiechem, Adam nie był mi dłużny.
- Przepraszam, kochanie. Tak się jakoś zamyśliłam...- powiedziałam po chwili.
- Zauważyłem, jesteś dzisiaj nieprzytomna. - odparł z lekkim uśmiechem.
- Sam rozumiesz, ta cała sprawa z Danielem i tatą. - odparłam.
- Wiem, doskonale Cię rozumiem.
Poczułam oplatające się ręce Adama wokół mojej talii, więc wtuliłam się w Niego od razu. Spojrzałam w niebo pełne już świecących gwiazd. Księżyc oświetlał delikatnie chodnik przed moim domem. Miałam ochotę stać tak w nieskończoność, wdychając zapach Naszej miłości i wzajemnego zrozumienia. W oknie stała zatroskana mama spoglądając na Nas z uśmiechem. Była szczęśliwa i to było widać. Prawie cały wolny czas spędzała z Tomkiem. Nie miałam jej tego za złe. Kocham ją i uwielbiam patrzeć na nią kiedy jest szczęśliwa.
- Mama na Nas patrzy, wiesz? Chyba czas wrócić do domu. - zaśmiałam się cicho.
Oboje pomachaliśmy jej z szerokimi uśmiechami na twarzy.
- No tak. - odparł niechętnie Adaś. - Jak trzeba to trzeba, niechętnie wypuścił mnie ze swoich objęć i pocałował delikatnie w usta.
Zarumieniłam się lekko i uśmiechnęłam zarazem.
- Dziękuję Ci za dzisiejszy dzień. - wyszeptałam.
- Doskonale wiesz, że nie ma za co. Leć już, a na jutro przygotowałem dla Ciebie niespodziankę, jeśli wiesz o co mi chodzi.
Pocałowałam Go w policzek na pożegnanie i skierowałam się w stronę domu rozmyślając co ten wariat znowu wymyślił.
piątek, 17 lutego 2012
ROZDZIAŁ XVI.
Patrzyłam na Niego wyczekująco. Cisza zalała nie tylko pokój Adama, ale i cały dom. Gdzieś na dole było można usłyszeć ciche tykanie zegara. Przez krótką chwilę wydawało mi się, że słyszałam spokojne oddechy domowników. Każdy pogrążony był w głębokim śnie, każdy z nich tkwił w swoim własnym świecie wyobraźni. Tyle osób w tym momencie śpi beztrosko śniąc o lepszym życiu, lepszej pracy, marząc o miłości lub wręcz przeciwnie, próbując wyrwać się z koszmaru i wrócić jak najszybciej do bezpiecznej rzeczywistości,albo w ogóle nie śniąc. Zamknąć oczy i obudzić się następnego dnia. Z przemyśleń wyrwał mnie zimny dotyk dłoni Adama na moim policzku. Odsunęłam się gwałtownie.
- Wytłumacz mi to. Co to znaczy 'Nie mówmy nic Kamili, skoro do tej pory sobie nic nie przypomniała, może tak będzie lepiej. Co do spotkania, mam nadzieję, że aktualne.' ? - wydusiłam z siebie, pokazując Mu widniejącą na ekranie jego telefonu wiadomość.
- Miałem Ci nie mówić.Pamiętasz jak znalazłaś numer telefonu Twojego brata? - zapytał zmieszany.
Wstałam z łóżka idąc w kierunku balkonu. Dotknęłam zimnej szyby opuszkami palców i przymknęłam na chwilę oczy. Przez moją głowę przeszły obrazy. Zgnieciona kartka, numer telefonu, czyjś głos w słuchawce telefonu...
- Daniel. - wyszeptałam niemal niesłyszalnie.
- Tak, Daniel. Zapisałem sobie jego numer telefonu, kiedy nie widziałaś. - powiedział podchodząc i obejmując mnie w pasie. Zadrżałam, nie mówiłam nic. Słowa uwięzły mi w gardle.
- Rozmawiałem z nim poprzez sms, rozmowy telefoniczne. Chcemy się spotkać, porozmawiać. Zrozum, miałaś ten wypadek, potem utrata pamięci. Owszem, z czasem przypominałaś sobie pewne rzeczy. Nie pytałaś o ojca, Daniela. Pomyślałem, a raczej pomyśleliśmy wspólnie z Danielem, że lepiej będzie jeśli nie będziesz nic wiedziała. Widzisz, nie chciałem narażać Cię ponownie na ból. Wiem jak przeżywałaś to wtedy, Twoje łzy... - powiedział przygryzając dolną wargę.
Odwróciłam się do niego, nie mówiąc nic pocałowałam Go delikatnie w usta.
- Chciałeś, a właściwie chcieliście mnie chronić, rozumiem. Kiedy macie się spotkać ? - zapytałam dbając o to, aby mój głos drżał jak najmniej.
- Pojutrze,ale... No nie, chyba nie chcesz tam iść ? - zapytał.
- Doskonale czytasz mi w myślach, kochanie. - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- No wiesz Kamila, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł... -dodał szybko.
- Tak, masz rację. Ten pomysł jest świetny, a nie dobry. - mruknęłam bardziej do siebie niż do Niego, wyrwałam się z Jego objęć i usiadłam na łóżku. - Pójdę tam z Tobą, chcę poznać Daniela. Nie mów mu nic o tym, że przyjdziesz tam razem ze mną. - powiedziałam po chwili.
- No nie wiem Kamila... - odparł Adam.
- Proszę. To dla mnie bardzo ważne. Adam... - szepnęłam wręcz błagalnie.
- No dobra, ale nie chcę, żebyś cierpiała, po prostu nie chcę. Zabiorę Cię tam ze sobą, ale zrobię to ten jeden, jedyny raz. Nie licz na więcej w tej sprawie. - powiedział po chwili zastanowienia trochę zły na siebie.
Usiadł na łóżku, podając mi gorący jeszcze kubek kako. Wzięłam nieduży łyk, po czym szepnęłam 'dziękuję' i pocałowałam Go w policzek. Poczułam jak Jego ręce oplatają moją talię, a Jego usta złożyły delikatny pocałunek na mojej szyi. Po raz kolejny poczułam jak bardzo jestem zmęczona.
- Słuchaj, jestem zmęczona, a nie wiem, czy Twoi rodzice byliby zadowoleni gdyby znaleźli nas razem w łóżku z samego rana. - powiedziałam ziewając.
- Spokojnie, wyjaśnimy im to. No chodź, kładź się. - odpowiedział, poklepując miejsce obok siebie.
Wskoczyłam szybko uśmiechając się do Niego. Napisałam jeszcze tylko sms do mamy gdzie jestem i dlaczego, po czym pocałowałam swojego skarba na dobranoc i wtuliłam się w Niego zamykając oczy pozwalając, aby przyszedł błogi sen.
Kiedy się obudziłam Adam wpatrywał się we mnie z rozbawieniem.
- No co ? - spytałam zaskoczona.
- Nic, nic. Pięknie wyglądasz po przebudzeniu. - odpowiedział całując mnie czule.
- Dziękuję. - powiedziałam czując, że się rumienię.
- Dobra, chodź na śniadanie. - rzucił szybko, wziął mnie za rękę i poprowadził na dół.
Do domu wróciłam ok. 16. Resztę wieczoru spędziłam na objadaniu się przeróżnymi słodyczami i oglądaniu filmów. Dużo myślałam nad jutrzejszym dniem. Nie wiedziałam co powiem Danielowi, jak zareaguję na jego widok. Bałam się. Bałam się nieznanego. Co tak właściwie miałam mu powiedzieć? Cześć to ja, Twoja siostra, to dla Ciebie i Twojej mamy ojciec zostawił mnie i mamę ? Nie. W myślach układałam przeróżne mowy, ale i tak na nic. Wiedziałam, że jeśli stanę przed nim i tak będzie inaczej niż sobie wyobrażałam. Zasnęłam pełna obaw jutrzejszego dnia.
Rano wpadł po mnie Adam. Byłam strasznie zestresowana, co od razu było po mnie widać. Wytłumaczyliśmy mamie co zamierzamy zrobić. Milczała, nie wiedziała co odpowiedzieć, ale nie zatrzymywała Nas. Podwiozła Nas do parku, w którym miałam spotkać Daniela. Kiedy wyszliśmy z samochodu, na swojej twarzy poczułam zimny powiew wiatru co trochę mnie zrelaksowało.
- Denerwujesz się, prawda? - zagadnął Adaś.
- Tak bardzo po mnie widać ? - zapytałam załamana.
- Nie da się ukryć. - odpowiedział. i przytulił mnie mocno do siebie.
Wybiła 14;00. Wzięłam Adama za rękę i ruszyliśmy do wyznaczonego miejsca.
- Wszystko będzie dobrze. - wyszeptał mój skarb, ale powiedział to tak jakby sam nie był przekonany.
Stanęłam jak wryta. Na przeciwko mnie stał chłopak uderzająco do mnie podobny. Poczułam, że do oczu na pływają mi łzy, a ręce zaczęły mi się trząść.
- Daniel ? - spytałam głosem, którego ja sama nie mogłam rozpoznać. Coś się we mnie złamało, nie wiedziałam co mam zrobić,a chłopak szedł w Naszą stronę coraz szybciej. Poczułam jak Adam ściska moją rękę mocniej.
- Wytłumacz mi to. Co to znaczy 'Nie mówmy nic Kamili, skoro do tej pory sobie nic nie przypomniała, może tak będzie lepiej. Co do spotkania, mam nadzieję, że aktualne.' ? - wydusiłam z siebie, pokazując Mu widniejącą na ekranie jego telefonu wiadomość.
- Miałem Ci nie mówić.Pamiętasz jak znalazłaś numer telefonu Twojego brata? - zapytał zmieszany.
Wstałam z łóżka idąc w kierunku balkonu. Dotknęłam zimnej szyby opuszkami palców i przymknęłam na chwilę oczy. Przez moją głowę przeszły obrazy. Zgnieciona kartka, numer telefonu, czyjś głos w słuchawce telefonu...
- Daniel. - wyszeptałam niemal niesłyszalnie.
- Tak, Daniel. Zapisałem sobie jego numer telefonu, kiedy nie widziałaś. - powiedział podchodząc i obejmując mnie w pasie. Zadrżałam, nie mówiłam nic. Słowa uwięzły mi w gardle.
- Rozmawiałem z nim poprzez sms, rozmowy telefoniczne. Chcemy się spotkać, porozmawiać. Zrozum, miałaś ten wypadek, potem utrata pamięci. Owszem, z czasem przypominałaś sobie pewne rzeczy. Nie pytałaś o ojca, Daniela. Pomyślałem, a raczej pomyśleliśmy wspólnie z Danielem, że lepiej będzie jeśli nie będziesz nic wiedziała. Widzisz, nie chciałem narażać Cię ponownie na ból. Wiem jak przeżywałaś to wtedy, Twoje łzy... - powiedział przygryzając dolną wargę.
Odwróciłam się do niego, nie mówiąc nic pocałowałam Go delikatnie w usta.
- Chciałeś, a właściwie chcieliście mnie chronić, rozumiem. Kiedy macie się spotkać ? - zapytałam dbając o to, aby mój głos drżał jak najmniej.
- Pojutrze,ale... No nie, chyba nie chcesz tam iść ? - zapytał.
- Doskonale czytasz mi w myślach, kochanie. - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- No wiesz Kamila, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł... -dodał szybko.
- Tak, masz rację. Ten pomysł jest świetny, a nie dobry. - mruknęłam bardziej do siebie niż do Niego, wyrwałam się z Jego objęć i usiadłam na łóżku. - Pójdę tam z Tobą, chcę poznać Daniela. Nie mów mu nic o tym, że przyjdziesz tam razem ze mną. - powiedziałam po chwili.
- No nie wiem Kamila... - odparł Adam.
- Proszę. To dla mnie bardzo ważne. Adam... - szepnęłam wręcz błagalnie.
- No dobra, ale nie chcę, żebyś cierpiała, po prostu nie chcę. Zabiorę Cię tam ze sobą, ale zrobię to ten jeden, jedyny raz. Nie licz na więcej w tej sprawie. - powiedział po chwili zastanowienia trochę zły na siebie.
Usiadł na łóżku, podając mi gorący jeszcze kubek kako. Wzięłam nieduży łyk, po czym szepnęłam 'dziękuję' i pocałowałam Go w policzek. Poczułam jak Jego ręce oplatają moją talię, a Jego usta złożyły delikatny pocałunek na mojej szyi. Po raz kolejny poczułam jak bardzo jestem zmęczona.
- Słuchaj, jestem zmęczona, a nie wiem, czy Twoi rodzice byliby zadowoleni gdyby znaleźli nas razem w łóżku z samego rana. - powiedziałam ziewając.
- Spokojnie, wyjaśnimy im to. No chodź, kładź się. - odpowiedział, poklepując miejsce obok siebie.
Wskoczyłam szybko uśmiechając się do Niego. Napisałam jeszcze tylko sms do mamy gdzie jestem i dlaczego, po czym pocałowałam swojego skarba na dobranoc i wtuliłam się w Niego zamykając oczy pozwalając, aby przyszedł błogi sen.
Kiedy się obudziłam Adam wpatrywał się we mnie z rozbawieniem.
- No co ? - spytałam zaskoczona.
- Nic, nic. Pięknie wyglądasz po przebudzeniu. - odpowiedział całując mnie czule.
- Dziękuję. - powiedziałam czując, że się rumienię.
- Dobra, chodź na śniadanie. - rzucił szybko, wziął mnie za rękę i poprowadził na dół.
Do domu wróciłam ok. 16. Resztę wieczoru spędziłam na objadaniu się przeróżnymi słodyczami i oglądaniu filmów. Dużo myślałam nad jutrzejszym dniem. Nie wiedziałam co powiem Danielowi, jak zareaguję na jego widok. Bałam się. Bałam się nieznanego. Co tak właściwie miałam mu powiedzieć? Cześć to ja, Twoja siostra, to dla Ciebie i Twojej mamy ojciec zostawił mnie i mamę ? Nie. W myślach układałam przeróżne mowy, ale i tak na nic. Wiedziałam, że jeśli stanę przed nim i tak będzie inaczej niż sobie wyobrażałam. Zasnęłam pełna obaw jutrzejszego dnia.
Rano wpadł po mnie Adam. Byłam strasznie zestresowana, co od razu było po mnie widać. Wytłumaczyliśmy mamie co zamierzamy zrobić. Milczała, nie wiedziała co odpowiedzieć, ale nie zatrzymywała Nas. Podwiozła Nas do parku, w którym miałam spotkać Daniela. Kiedy wyszliśmy z samochodu, na swojej twarzy poczułam zimny powiew wiatru co trochę mnie zrelaksowało.
- Denerwujesz się, prawda? - zagadnął Adaś.
- Tak bardzo po mnie widać ? - zapytałam załamana.
- Nie da się ukryć. - odpowiedział. i przytulił mnie mocno do siebie.
Wybiła 14;00. Wzięłam Adama za rękę i ruszyliśmy do wyznaczonego miejsca.
- Wszystko będzie dobrze. - wyszeptał mój skarb, ale powiedział to tak jakby sam nie był przekonany.
Stanęłam jak wryta. Na przeciwko mnie stał chłopak uderzająco do mnie podobny. Poczułam, że do oczu na pływają mi łzy, a ręce zaczęły mi się trząść.
- Daniel ? - spytałam głosem, którego ja sama nie mogłam rozpoznać. Coś się we mnie złamało, nie wiedziałam co mam zrobić,a chłopak szedł w Naszą stronę coraz szybciej. Poczułam jak Adam ściska moją rękę mocniej.
wtorek, 14 lutego 2012
XV.
Zaczęłam kopać i szarpać, wydawało mi się, że krzyczę, jednak z mojego gardła nie wydobył się najmniejszy dźwięk. Otworzyłam szeroko oczy i szybkim ruchem zapaliłam lampkę. W pokoju jaśniało światło, wszystko było na swoim miejscu. Wstałam szybko z łóżka, wręcz wbiegłam do łazienki. Spojrzałam z niechęcią na swoją twarz w lustrze. Nerwowo moje ręce powędrowały na szyję. Uhh...Wszystko w jak najlepszym porządku. Odkręciłam kran i przemyłam twarz zimną wodą.
- No Kamila, co się z tobą dzieje? - powiedziałam sama do siebie patrząc obojętnym wzrokiem.
Spojrzałam na łóżko. O nie, dzisiejszej nocy już na pewno tam nie wrócę, nie ma mowy. - mruknęłam do siebie.
Podeszłam do szafy, otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej szare, dresowe spodnie, przyduży, zielony t-shirt i szybko się w nie przebrałam. Jednym, szybkim ruchem związałam włosy w luźny kok, chwyciłam telefon, klucze i cichym krokiem zeszłam ze schodów. Na nogi założyłam ukochane najacze, zaraz potem ubrałam kurtkę i cicho wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Szłam przed siebie pustymi uliczkami miasta, nie wiedziałam gdzie iść. Musiałam się trochę przewietrzyć, przemyśleć pewne sprawy. Sięgnęłam do kieszeni spodni, znalazłam w nich stare słuchawki. Podłączyłam je i już po chwili w moich uszach było słychać kawałek pezeta -' nieważne '. Zanuciłam pod nosem, spojrzałam zmęczonym wzrokiem na zegarek, wskazywał 4:30. Niepewnym ruchem wystukałam wiadomość 'śpisz?' i nacisnęłam 'wyślij do: kochanie <3'. Już po chwili poczułam wibracje przychodzącej wiadomości. ' Teraz już nie.;) Czemu nie śpisz, coś się stało?' - przeczytałam. ' Potrzebuję Cię .;x' - wystukałam. 'Ej,ej,mała. Co się stało? Gdzie jesteś?...' - po chwili widniała odpowiedź. ' Pod Twoimi drzwiami, otworzysz mi?'- napisałam szybko. Po chwili ujrzałam swojego zaspanego skarba w samych bokserkach i roztrzepanych włosach, przecierającego oczy. Nie dając mu dojść do słowa, przytuliłam się do niego i 'Kocham Cię' - szepnęłam.
- Ja Ciebie też, maleńka moja. - powiedział i wciągnął mnie do środka.
Rozbierz się i wskakuj do mnie na górę, a ja zaraz wrócę z kubkiem gorącego kakałka dla Ciebie i opowiesz mi co się stało. Bez słowa weszłam po schodach i skierowałam się do jego pokoju. Cicho otworzyłam drzwi,aby nie zbudzić przez przypadek, któregoś ze śpiących domowników. Położyłam się na łóżko wtulając policzek w zimną pościel. Przymknęłam oczy. Dopiero wtedy odczułam jak nieprzespana noc daje mi się we znaki. Coś zabrzęczało pod pościelą, był to telefon Adama. Wzięłam go niepewnie do ręki. Na wyświetlaczu widniał napis: ' 1 NOWA WIADOMOŚĆ', szybkim ruchem odczytałam wiadomość i zamarłam. W drzwiach stanął Adaś z dwoma kubkami, z których unosiła się para gorącego powietrza.
- Możesz mi to wyjaśnić ? - spytałam załamana powstrzymując łzy.
- No Kamila, co się z tobą dzieje? - powiedziałam sama do siebie patrząc obojętnym wzrokiem.
Spojrzałam na łóżko. O nie, dzisiejszej nocy już na pewno tam nie wrócę, nie ma mowy. - mruknęłam do siebie.
Podeszłam do szafy, otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej szare, dresowe spodnie, przyduży, zielony t-shirt i szybko się w nie przebrałam. Jednym, szybkim ruchem związałam włosy w luźny kok, chwyciłam telefon, klucze i cichym krokiem zeszłam ze schodów. Na nogi założyłam ukochane najacze, zaraz potem ubrałam kurtkę i cicho wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Szłam przed siebie pustymi uliczkami miasta, nie wiedziałam gdzie iść. Musiałam się trochę przewietrzyć, przemyśleć pewne sprawy. Sięgnęłam do kieszeni spodni, znalazłam w nich stare słuchawki. Podłączyłam je i już po chwili w moich uszach było słychać kawałek pezeta -' nieważne '. Zanuciłam pod nosem, spojrzałam zmęczonym wzrokiem na zegarek, wskazywał 4:30. Niepewnym ruchem wystukałam wiadomość 'śpisz?' i nacisnęłam 'wyślij do: kochanie <3'. Już po chwili poczułam wibracje przychodzącej wiadomości. ' Teraz już nie.;) Czemu nie śpisz, coś się stało?' - przeczytałam. ' Potrzebuję Cię .;x' - wystukałam. 'Ej,ej,mała. Co się stało? Gdzie jesteś?...' - po chwili widniała odpowiedź. ' Pod Twoimi drzwiami, otworzysz mi?'- napisałam szybko. Po chwili ujrzałam swojego zaspanego skarba w samych bokserkach i roztrzepanych włosach, przecierającego oczy. Nie dając mu dojść do słowa, przytuliłam się do niego i 'Kocham Cię' - szepnęłam.
- Ja Ciebie też, maleńka moja. - powiedział i wciągnął mnie do środka.
Rozbierz się i wskakuj do mnie na górę, a ja zaraz wrócę z kubkiem gorącego kakałka dla Ciebie i opowiesz mi co się stało. Bez słowa weszłam po schodach i skierowałam się do jego pokoju. Cicho otworzyłam drzwi,aby nie zbudzić przez przypadek, któregoś ze śpiących domowników. Położyłam się na łóżko wtulając policzek w zimną pościel. Przymknęłam oczy. Dopiero wtedy odczułam jak nieprzespana noc daje mi się we znaki. Coś zabrzęczało pod pościelą, był to telefon Adama. Wzięłam go niepewnie do ręki. Na wyświetlaczu widniał napis: ' 1 NOWA WIADOMOŚĆ', szybkim ruchem odczytałam wiadomość i zamarłam. W drzwiach stanął Adaś z dwoma kubkami, z których unosiła się para gorącego powietrza.
- Możesz mi to wyjaśnić ? - spytałam załamana powstrzymując łzy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)