Przez najbliższe 3 tygodnie nękały mnie koszmary, a właściwie jeden koszmar. Powtarzający się na okrągło, kończący się przeraźliwie tak samo za każdym razem. Budziłam się zawsze równo o 3:15 spocona, zmęczona, a z mojego gardła wydobywał się przeraźliwy, okropny, pełen bólu krzyk. Mój oddech stawał się nierówny, serce w niezbyt normalnym rytmie. Adam wiedział o tym, że każdej nocy dzieję się to samo, jednak nie miał pojęcia o tym, jak wyglądał mój sen. Za każdym razem, za każdym cholernym razem śniło mi się to samo. A właściwie wyglądał tak : Siedziałam na mostku pisząc coś zawzięcie w moim zeszycie. Wciąż czułam na sobie czyjś wzrok. Spoglądając niepewnie w stronę wody czułam, że jestem coraz bliżej sięgającej mnie przepaści. Wyglądała tak jakby na mnie czekała, czekała na mój upadek. Coś zaszeleściło w krzakach. Spojrzałam niepewnie w stronę zarośli. Zza krzaków wyszedł Adam. Wstałam, aby się z Nim przywitać, lecz On zdążył krzyknąć tylko krótkie : ' Nie, nie podchodź do mnie ! '. Obraz przed moimi oczami się rozmazał, chociaż usilnie mrugając powiekami próbowałam odzyskać ostrość otoczenia i co najważniejsze - Adama. Kiedy obraz stał się już wyraźny Adama nie było, jakby rozpłynął się w powietrzu. Wołałam i wołałam, ale nie uzyskiwałam żadnej odpowiedzi.Nagle, poczułam, że muszę spojrzeć za siebie. Zdecydowanie od razu spojrzałam na wodę. Z wody wyłoniła się postać 10-letniej dziewczynki o ciemnych, sięgających do pasa włosów, a jej wzrok był przeraźliwy i zarazem obojętny. Straciłam zupełnie kontrolę nad moim ciałem. Widziałam tylko, że jestem coraz bliżej końca mostku. Dziewczynka chwyciła mnie za nogę i ciągnęła wprost do swojej głębi. Krzyczałam, ale nikt nie przyszedł mi z pomocą. Zachłysnęłam się wodą. Biorąc w płuca haust powietrza i zaraz po chwili zanurzyłam się cała po raz pierwszy. Wiedziałam już, że to koniec. Nie miałam siły dłużej walczyć. Dziewczynka zaczęła ciągnąć mnie na samo dno ludzkiej nienawiści. Właśnie wtedy budziłam się z głośnym krzykiem, którym budziłam mamę i Niki.
Adaśko przyszedł do mnie o 19. Wszedł do domu i od razu odsłonił szereg swoich śnieżnobiałych zębów, pocałował mnie w czubek nosa i zrobił się jakoś dziwnie spięty.
- Kocham Cię. - szepnęłam.
- Ja Ciebie też... - odpowiedział po chwili milczenia.
W domu można było usłyszeć głuchą ciszę. W każdym zakamarku mojego domu nic nie wydawało z siebie najmniejszego dźwięku. Nagle mój telefon na stole zaczął wibrować i wydał z siebie dźwięk sms. ' Hej. Przeszkadzam Ci może? ' - widniał napis na ekranie mojego telefonu.
- Marcin napisał. - zakomunikowałam Adamowi.
- Mhm. -odparł tylko.
- Co jest ? Znowu się pokłóciliście ? - spytałam, lecz nie odpowiadał. - Kochanie popatrz na mnie. O co tym razem ?- zapytałam pełna obaw.
- Nie chcę o tym mówić, ok ? - odpowiedział.
- No ok, ok. Ale pamiętasz o tym, że ze mną możesz pogadać o wszystkim ?
- Tak, oczywiście, że pamiętam, skarbie. - odpowiedział i pocałował mnie czule w usta.
' Nie, w sumie nie. A czemu pytasz ? ' odpisałam Marcinowi. Już po chwili na ekranie mojego telefonu widniał krótki napis: ' 1 nowa wiadomość od : Marcin :) '. Nacisnęłam opcję 'pokaż'. Moim oczom ukazała się ciekawa propozycja. ' Bo myślałem sobie, że może poszłabyś ze mną do skate parku. Pamiętam, że mówiłaś mi kiedyś, że zawsze chciałaś się nauczyć jeździć na desce. Co Ty na to mała? - pytał Marcin. ' A no ja ym.
Teraz siedzę z Adamem u mnie, więc nie mam za bardzo ja, ale kiedy indziej na pewno skorzystam, obiecuję. ' - odpisałam po krótkiej chwili. ' A okej, to nie bd Wam przeszkadzał. Mam nadzieję, że następnym razem się skusisz. To siem mała. Miłego dnia. ;*' - napisał. ' Okee, wzajemnie' - odpisałam po raz ostatni.
- Co chciał od Ciebie ? - spytał po chwili Adaś.
- Pytał się, czy nie chciałabym wybrać się z Nim do skate parku.Chciał pouczyć mnie jazdy na desce. - odpowiedziałam.
- Zgodziłaś się ? - zapytał poddenerwowany już lekko Adam.
- Ja...Dobra nieważne, nie chcę o tym mówić.Po prostu mam swoje powody. Nie mam najmniejszej ochoty się z Tobą teraz kłócić. Idę, zrobiło się już późno, jasne skarbie ? - zapytał, a raczej już postanowił.
Złożył krótki pocałunek na moich ustach. W mojej głowie przebiegła myśl, że jeszcze i tak o tym pogadamy, nie zostawię tego tak.
Wyszedł. Mama wróciła jakoś po 1. Miała jakąś imprezę z firmie. Ja leżałam już w swoim łóżku od dawna, słuchając cicho muzyki w słuchawkach mojego telefonu. Słyszała męski głos z dołu, albo mi się zdawało. Postanowiłam, że jutro spytam o to mamę. Mój telefon zawibrował, dając mi tym znak, że przyszedł nowy sms. ' właśnie miałem się kłaść, ale pomyślałem, że napiszę. To co Ty na to, żebyśmy wyskoczyli jutro do tego skate parku ? ;d Zapraszam na pierwszą lekcję. O której masz czas ? ;) ;*** ' - pisał Marcin.
' Hahahah. xd Ok, ok. To może tak o 16?:) ' - odpisałam. Telefon ponowie zawibrował. ' Okej, okej. Jak pani sb życzy.:d To do jutra. Branoc, mała ;** ' . Odpisałam mu na koniec krótkie : do jutra. Branoc, branoc. :* :) '. Wyłączyłam muzykę, odłożyłam telefon na szafkę nocną, wtuliłam się w poduszkę i pozwoliłam moim powiekom opaść w tej głuchej ciszy. Wstałam o 12, wybrałam się do łazienki i zrobiłam ze sobą porządek. Ubrałam na siebie krótkie spodenki, o wiele na mnie za duży T-shirt Adama i zeszłam na śniadanie. Mama poszła już widocznie do pracy, bo nigdzie nie było jej widać. Zjadłam płatki, ubrałam buty, chwyciłam za telefon, klucze, smycz Niki, zawołałam ją i zabrałam na spacer. Po drodze zaszłam jeszcze po Majkę i pochwaliłam się jej dzisiejszymi planami. Kiedy wróciłam do domu, na zegarku widniała już 15. Wsypałam do miski Niki karmę i nalałam jej wody. Poszłam do siebie na górę. Z mojej szafy wygrzebałam super wygodne spodnie dresowe i moją ulubioną koszulkę. Szybko się przebrałam, uczesałam włosy w koński ogon, założyłam na nogi moje ukochane trampki, chwyciłam jeszcze tylko telefon, klucze i jabłko i wyszłam. Na miejscu stawiłam się o umówionej godzinie i z tego co już zdążyłam zauważyć Marcin ćwiczył już różne triki. Marcin był trochę niższy od Adama, miał dłuższe brązowe włosy. A Jego oczy miały barwę czekolady. Miał na sobie szare spodnie dresowe, zielony t-shirt, zielono-czarne 'skejty' i czapkę pod kolor stroju. Musiałam przyznać, robił wrażenie.
- O, siema Kamila. Fajnie wyglądasz. - powiedział Marcin, uśmiechając się przy tym szeroko.
- Dzięki. To samo można powiedzieć o Tobie. - odpowiedziałam i odwzajemniła uśmiech.
W mojej kieszeni zawibrował telefon. ' gdzie jesteś, skarbie ? ' - widniał sms od Adama. Szybko Mu odpowiedziałam.
- To jak, mała? Bierzemy się za naukę ? - zapytał zachęcająco Marcin.
- Jasne, chodźmy.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
Po pół godzinie byłam już nieźle zmęczona. Podczas jazdy zahaczyłam kółkiem deski o jakiś kamień i upadłam na ziemię.
- Ej, nic Ci nie jest ? - zapytał z troską Marcin.
- Nie, nie. Wszystko ok. - odpowiedziałam.
Marcin pomógł mi wstać i zaczęliśmy się głośno śmiać. Nagle przyciągnął mnie w talii mocno do siebie, spojrzał mi w oczy, a swoim nosem niebezpiecznie blisko dotykał mojego. Byłam zupełnie zdezorientowana, nie byłam w stanie się ruszyć, a tym bardziej cokolwiek powiedzieć. Zamknęłam oczy. Dokładnie wyczuwałam, że nasze wargi dzieli od siebie zaledwie kilka centymetrów, a za chwilę stanie si ę coś co i tak nieuniknione ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz