wtorek, 6 września 2011

ROZDZIAŁ IV.

Obudziłam się rano, a całe moje łóżko było w notatkach Adama. Na wspomnienie wczorajszego dnia na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Minął kolejny dzień, tydzień, miesiąc, a ta przeprowadzka do Grudziądza okazała się być wspaniałym pomysłem. Rok szkolny się już prawie skończył, a ja zaprzyjaźniłam się z kilkoma osobami stąd. Kilka dni przed końcem roku szkolnego coś się wydarzyło. Właśnie zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Adam pokazał mi gestem, żebym na chwilę na Niego poczekała.
- Masz teraz czas? Może Cię podwieźć ? - zaproponował Adamo.
- Hmm... Miałam ochotę przejść się jeszcze do parku, ale pewnie.
- No to gdzie mam usiąść na Tym Twoim jakże zacnym wozie ? - spytałam i zaczęliśmy się śmiać.
- Na kierownicy oczywiście. - odpowiedział, rzucając mi ten swój cudowny uśmiech.
Pojechaliśmy do parku, podjechaliśmy pod mój ulubiony mostek. Adamo odkładał rower przy pobliskim drzewie, a ja weszłam na mostek, wciągnęłam głęboko powietrze w płuca, by poczuć rzeczywistość i unoszące się w powietrzu marzenia innych. Zamknęłam oczy łapiąc tą cudowną chwilę, którą już za moment będę mogła włożyć do szufladki w mojej głowie z napisem ' WSPOMNIENIA'. Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie w pasie...
Odwróciłam się do Niego przodem i lekko zachwiałam. To był Adaś... Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale nie mogłam znaleźć odpowiednich słów. On przyciągnął mnie mocno do siebie, popatrzył głęboko w oczy i...i... czule pocałował !
- Adaś, Ty, Ty... zrób to jeszcze raz.
- Ale co ?
- Pocałuj mnie.
I wtedy nasze wargi połączyły się na dłuższą chwilę.
- Słuchaj... ja, ja Cię kocham ! To się dzieje już od dłuższego czasu. Właściwie już wtedy, kiedy pierwszy raz pojawiłaś się w szkole spodobałaś mi się. Zaczęliśmy spędzać ze sobą coraz więcej czasu... i stało się ! Po prostu się stało. Z miesiąca na miesiąc, z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z sekundy na sekundy zakochiwałem się w Tobie coraz bardziej. Nie mogłem dłużej znieść myśli, że nie mogę Cię dotknąć, objąć, pocałować. Po prostu nie mogłem. - wyznał ściskając mocniej moją dłoń i całując w czoło.
- To dla mnie szok. Przepraszam, ale na prawdę jestem w szoku, że niby ktoś taki jak Ty zakochał się we mnie ?
- Absolutnie tak.
- Wspomniałeś, że zakochiwałeś się we mnie coraz bardziej, tak ?
- No tak. - powiedział przyciągając mnie mocniej do siebie jakby bał się, że gdzieś ucieknę.
- To teraz jesteś już we mnie całkowicie zakochany ? - spytałam i zaśmiałam się.
- Zakochany po uszy, kochanie. - powiedział mrucząc mi do ucha te swoje ' Mrau'.
- Kocham Cię i chciałbym czegoś więcej niż tylko przyjaźni, mała ... - powiedział z drżącym głosem.Widać, że się denerwował.
- Ciiichoo. Już nie mów nic, kochanie. Ja Ciebie tez kocham. - z odwagą w głosie powiedziałam, wspięłam się na palce po czym pocałowałam Go w usta.
Odwzajemnił pocałunek, wziął mnie za rękę i zeszliśmy z mostku. Kiedy jechaliśmy do mojego domu w takich chwilach jak stanie na pasach, bo ' samochód musi skręcić', albo czekając na zielone światło całował mnie we włosy. W końcu kiedy pożartowaliśmy sobie trochę, weszliśmy do domu. Złapał mnie za rękę i mocniej ją ścisnął. Mama na Nas spojrzała i patrzyła jakby jej oczy miały zaraz wyjść z orbit.
- To Wy jesteście ? - spytała zaskoczona.
- Tak mamo, Jesteśmy. - powiedziałam, a z moich oczu wyczytała, że jestem cholernie szczęśliwa. A ja poczułam na swoim małym serduszku uczucie ciepła, motylki zaatakowały mój brzuch, a szczęście wprost rozwalało mnie od środka. Od tego momentu wiedziałam już, że z Nim to na koniec świata i jeszcze dalej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz