sobota, 10 września 2011

ROZDZIAŁ VI .

Nacisnęłam klamkę drzwi mojego pokoju i cicho je otworzyłam. Skierowałam się w stronę szafki  z ubraniami. Wyciągnęłam z niej moją o wiele za dużą, ukochaną, niebieską bluzę. Nałożyłam ją szybko na siebie, poprawiłam włosy i wpisałam numer telefonu komórkowego, który widniał już od dwóch tygodni na małej kartce, zgniecionego papieru.
- Tak, słucham ? - odezwał się męski głos w słuchawce. Stchórzyłam i szybko się rozłączyłam.
- Kamila, wszystko w porządku ? - dobiegł męski głos mojego Skarba z dołu.
- Tak, tak ! Już schodzę. - odpowiedziałam szybko, patrząc na swój wystraszony wyraz twarzy w lustrze. Zeszłam na dół uśmiechając się szeroko.
- Na pewno wszystko w porządku, kochanie ? Bo wyglądasz na jakąś zdenerwowaną. - spytał Adam.
- Tak wszystko ok. - skłamałam. Chodźmy już. Złapałam Go za rękę, zamknęłam drzwi i zaczęliśmy iść w stronę pobliskiego lasu. Niki merdała zadowolona ogonem z długiego spaceru. Hmm... Chyba muszę częściej wychodzić na wieczorne spacery z Adasiem. Jego oczy wyglądają fantastycznie w blasku księżyca. Kiedy postanowiliśmy już wracać zaczęłam robić coraz bardziej nerwowa. Wróciliśmy do domu, kiedy akurat dochodziła 23.
- Kochanie pozwolisz, że wezmę prysznic ? O niczym teraz tak bardzo nie marzę jak o tym. - zwróciłam się do Adasia.
- A o buziaku ode mnie, co ?- spytał robiąc minę smutnego dziecka.
- To już swoją drogą. - odpowiedziałam muskając delikatnie Jego wargi.
- No dobra, leć już brać ten prysznic, kocie.
Chwyciłam z pokoju pidżamy i ruszyłam w kierunku łazienki. Weszłam pod prysznic, odkręciłam wodę i pozwoliłam, aby moje ciało zaatakowało miliony gorących kropli. Spływały po moim ciele wręcz bezgłośnie, pozwalając mi na chwilę relaksu. Po 10 min. wyszłam z kabiny, kładąc uważnie  nogę na zimną posadzkę łazienki. Owinęłam się ręcznikiem, spojrzałam na blizny pokrywające moją rękę. Szybko odwróciłam wzrok, aby nie pozwolić wspomnieniom wrócić w przeciągu kilku krótkich sekund. Wytarłam się, założyłam pidżamy i rozczesałam szczotką moje mokre, kasztanowe włosy, które pod wpływem wody strasznie się pokręciły. Umyłam jeszcze zęby i zeszłam na dół. Adam siedział na kanapie z Niki na kolanach uważnie się w coś wpatrując.
- Już jestem. Co robisz, kochanie ? - spytałam zaciekawiona.
- Odpisuję na sms Marcinowi. Cudownie wyglądasz z mokrymi włosami, skarbie. - powiedział uśmiechając się uroczo.
Usiadłam koło Niego na kanapie wtulając się w Jego ramię.
- Dziękuję. Myślałam, że jesteście pokłóceni.
- Byliśmy. Przyjaźnimy się ze sobą już tyle lat, że nie potrafimy bez siebie długo wytrzymać. - wytłumaczył Adam głaszcząc Niki po główce.
Po chwili dostał kolejnego sms.
-' Dobra stary, nie bd Wam przeszkadzał, tylko grzecznie mi tam ;d Pozdrów Kamę. Siemka ;) ' - pisał Marcin.
Uśmiechnęłam się. - Dzięki, też  go pozdrów.
- Okej, już się robi. Dobra teraz ja idę się myć, a Ty sobie czekaj. - powiedział wstając z kanapy.
- Okej. Zrobię jakąś kolację i gorącą herbatę. Z cytryną, prawda ?
- Zgadza się, kocie.
Kiedy Adamo poszedł się umyć włączyłam piosenką comy - piosenka pisana nocą i trochę podgłośniłam.
- Możesz jeszcze trochę podgłośnić ? Uwielbiam ten kawałek ! - krzyknął z łazienki Adaś.
- Pewnie. Już, już. - odpowiedziałam i podgłośniłam trochę, ale z umiarem, żeby sąsiedzi się nie skarżyli.
- Dzięki, Kocham Cię ! - po chwili usłyszałam.
- Ja Ciebie też ! - odpowiedziałam stawiając czajnik na gaz.
Wyciągnęłam szklanki i wrzuciłam dwie saszetki z herbatą, do każdej z nich. Ukroiłam dwa plasterki cytryny, rzuciła je do szklanek i zabrałam się za robienie kanapek. Właśnie zalewałam herbatę, kiedy Adamo objął mnie w pasie.
- Ale to ja kocham Cię bardziej. - powiedział, mrucząc mi słodko do ucha.
- Nie m takiej opcji wgl. ! - odpowiedziałam szybko, robiąc minę obrażonego dziecka.
- Jeszcze zobaczymy  - powiedział skarb i pocałował mnie czule.
Wyciągnęłam dwie poduszki i koc, usiadłam na kanapie, a Adam przyniósł z kuchni kanapki i posłodzoną już herbatę. Razem przykryliśmy się cieplutkim kocykiem i zaczęliśmy jeść. Wzięłam łyk herbaty i zamyśliłam się, a w moich oczach pojawiły się łzy, które zaraz miały spłynąć po moich policzkach.
- Ej, skarbie. Co się dzieje ? Byłaś dzisiaj jakaś zdenerwowana przez spacerem, a teraz wyglądasz jakbyś zaraz miała się rozpłakać. - powiedział  Adam tuląc mnie mocno do siebie.
- Muszę  Ci o czymś powiedzieć ... - odpowiedziałam robiąc głęboki wdech. 

1 komentarz: